Wyprawa Fuji-San, kilka słów o wyjeździe.
Organizacja wyjazdu na Fuji nie była moim celem roku.
I tak na prawdę jedynie dziwny zbieg okoliczności sprawił, iż postanowiłam wybrać się na ta górę.
No bo jak nazwać fakt, iż w trakcie corocznego planowania urlopu okazało się, iż zostały mi trzy wolne dni, z którymi nie wiem co zrobić.
Może nie do końca nie wiem, no ale to za dużo na zawody i za mało na jakiś konkretny wyjazd w góry.
Tak więc przyglądając się kalendarzowi na 2016 rok, wyłapałam w gąszczu wolnych weekendów dobrze nam znane święto Bożego Ciała.
Oooo. Jakby wziąć wolny piątek, a następnie poniedziałek i wtorek, to by już było wolnych aż sześć dni. W sam raz na wyjazd w góry.
Tylko gdzie?
Na Alpy pogoda majowa jakaś taka nie za bardzo. W końcu o tej porze tam hula wiatr i sypie jeszcze śniegiem na dobre.
Za ocean trochę za daleko i za mało dni urlopu.
W głowie jeszcze miałam Azję Środkową, tylko gdzie dokładnie, bo przecież na Elbrusie już byłam, a Gruzja już przecież nie ta co kiedyś. Zdecydowanie odpada.
To może Fuji. Tak Japonia.
Klimat o tej porze roku jest jak u nas w Polsce. Góra niewysoka, a do tego wszystkiego wulkan. Co oznacza, że nie trzeba będzie się aklimatyzować, a na samym podejściu jest zero trudności.
A poza tym ta cała Japonia … jeszcze tam nie byłam.
I tak powstał pomysł wyjazdu na najwyższy stratowulkan Japonii – górę Fuji – San.
Wyprawa Fuji-San – czyli mój plan wyprawy
Mimo, że moim głównym celem jest wejście na Fuji, to jednak chciałabym co nieco zobaczyć w samym Tokio.
Tak więc wyjazd będzie miał wymiar górsko – turystyczny, z czego się niezmiernie cieszę.
Wylatuję 26 maja.
W Tokio jestem rano w piątek i tego samego dnia chciałabym się dostać pod górę i rozpocząć podejście do 5 stacji na wysokości 2200 m n.p.m.
Przy dobrych wiatrach w nocy z piątku na sobotę idę w kierunku szczyt. Następnie schodzę na dół. Jeden dzień spędzam pod górą, a następnie wracam do Tokio na zwiedzanie.
Na dzień dzisiejszy pogoda mi sprzyja. W piątek ma padać, ale w sobotę i w niedzielę zapowiadają piękną pogodę na szczycie.
Mam nadzieję, że prognozy się sprawdzą i będzie mi dane stanąć na szczycie. Ale do rzeczy …
Gdzie będzie można mnie podglądać w trakcie wyjazdu?
Cały wyjazd będę relacjonować pisemnie na moim koncie na facebooku >>>> tutaj.
Poza tym więcej zdjęć będę zamieszczać na swoim koncie na instagramie >>>> tutaj i na koncie twitterowym >>> tutaj.
Postaram się zamieszczać co ciekawsze japońskie smaczki, tylko pamiętajcie o siedmiogodzinnej różnicy czasu.
Reszta zdjęć, filmy i relacje zapewne pojawią się po powrocie na blogu.
Trzymajcie kciuki!
PS.
Tradycyjnie w kwestiach różnych pytań zapraszam do kontaktu poprzez formularz kontaktowy lub maila kontak@magdalenaboczek.com.
Zapraszam także do obserwacji mojego konta na Instagramie, gdzie na bieżącą pokazuje wam co u mnie się dziej oraz polubienia strony na Facebook’u, gdzie pojawia się więcej górskich wpisów.