Gdybym miała wskazać część Tatr, w której czuję się najlepiej. To z pewnością były by to Tatry Zachodnie i Czerwone Wierchy.
Jakże niedoceniane dotychczas i stawiane na drugim planie po Tatrach Wysokich.
A szkoda.
Może to i lepiej, bo mniej ludzi je odwiedza. A tym samym bardziej swobodnie można sobie po nich pobiegać. A jest gdzie to robić.
Ostatnio opisałam trzy trasy położone właśnie w Tatrach Zachodnich. Na trasie z widokiem na niemal całą Dolinę Chochołowską.
Natomiast dzisiaj chciałabym opisać wam trzy trasy wiodące granią Czerwonych Wierchów. Pasma składającego się z czterech szczytów o wysokości powyżej 2 000 m n.p.m.
Nazwa Czerwonych Wierchów pochodzi od czerwono-brunatnego koloru stoków. W okresie późno letnim, aż po jesień, to właśnie roślina „sit skucina” przybiera te wzgórza w charakterystyczną barwę.
Sam masyw natomiast składa się z czterech wierzchołków. Poczynając od zachodu są nimi Ciemniak, Krzesanica, Małołączniak i Kopa Kondracka.
Ale Czerwone Wierchy to nie tylko szczyty, ale także przełęcze, granie, a w niższych partiach gór także jaskinie.
Mimo, iż Czerwone Wierchy, podobnie jak Tatry Zachodnie, uważane są za pasmo gór „łatwiejszych” w caluteńkich Tatrach i głównie polecane osobą rozpoczynającym swoją przygodę w górach, to jednak warto zauważyć, iż miejscami zbocza szczytów zakończone są dość stromymi i kilkusetmetrowymi urwiskami, które najczęściej stanowią największe zagrożenie dla turystów na szlaku, w szczególności przy silnym, halnym, wietrze.
Przez Tomanową Przełęcz na Ciemniak
Swoją trasę wiodącą przez Czerwone Wierchy najczęściej rozpoczynam na szlaku wiodącym od Schroniska na Hali Ornak (1100 m n.p.m.) w Dolinie Kościeliska, gdzie ułożoną z dość dużych otoczaków drogą przemieszczamy się w stronę Tomanowej Przełęczy (1686 m n.p.m.).
Czasem, jak mam więcej czasu to na chwilę zbaczam ze szlaku w lewo, w wyraźnie oznakowane rozgałęzienie i czarnym już szlakiem przemieszczam się w stronę Smreczyńskiego Stawu (1227 m n.p.m.).
Warto choć na chwilę przycupnąć, gdzieś na pobliskiej ławce aby popodziwiać mieniącą się różnymi kolorami taflę wody od odbijającego słońca. Rozkosz dla oczu.
Ale my lecimy dalej.
Tomanowa Przełęcz na pewno niejednemu biegaczowi zapadła szczególnie w pamięć. I trudno się temu dziwić.
Z początku pozornie niewinnie wyglądający szlak wiodący przez część lasu, z czasem staje się dość stromym stokiem, wiodącym przez fragmenty zarośniętych pastwisk, metrowych habazi, aż w końcu prowadzi dość sporym trawersem wzdłuż zbocza, aż do momentu rozwidlenia szlaków.
Stąd już tylko parę metrów dzieli nas od samego szczytu, do którego przez liczne trawersujące zakręty prowadzi czerwony szlak.
Samo podejście nie powinno sprawiać większych problemów, oprócz zadyszki. Wprawieni biegacze jedynie śmigną gdzieś na trasie i popędzą w stronę Krzesanicy. Dla pozostałych biegaczy pozostanie już tylko upajanie się widokami podczas mozolnego podejścia, co także bywa z pozoru przyjemne.
Prosto na Krzesanicę
Na Krzesanicę (2120 m n.p.m.) z Ciemniaka prowadzi czerwony szlak. Z początku prosty i nie sprawiający trudności, jednak już u podnóży Krzesanicy odznacza się lekką ekspozycją.
Sama Krzesanica to najwyższy szczyt całych Czerwonych Wierchów o charakterystycznej skalnej stożkowatej budowie.
Po dość mozolnym podejściu w końcu na szczycie, można odpocząć. Co ciekawe w otoczeniu porozstawianych setek kopczyków, które wyjątkowo umilają nam podziwianie pięknych widoków na tle słowackiej części Tatr, w szczególności gdy towarzyszy nam piękna słoneczna pogoda.
Kiedy na szczycie panują już gorsze wietrzne warunki, to nie zostaje nam nic innego, jak uciekać czerwonym szlakiem dalej, w stronę Małołączniaka (2096 m n.p.m.).
Z Małołączniaka na Kopę Kondracką
O ile podejście na Krzesanicę od strony Ciemniaka, może powodować przyspieszone bicie naszego serca. To jednak dalsze przebiegnięcie w stronę wierzchołka Małołączniaka. To już czysta przyjemność.
Warto jednak przy pięknej pogodzie, zatrzymać się choć na chwilę na szczycie. Aby móc podziwiać rozległe widoki, w szczególności na szczyty Tatr Wysokich.
Poza tym, szczyt Małołączniaka, właśnie ze względu na niewielkie trudności podejścia, jest najczęściej odwiedzanym szczytem w Tatrach, stąd na szlaku możliwe, że napotkamy dość sporo turystów.
Po krótkim odpoczynku na Ciemniaku czeka nas dość długi zbieg i podejście czerwonym szlakiem na Kopę Kondracką (2005 m n.p.m.).
Mimo stromego podejścia pod sam wierzchołek Kopy Kondrackiej. Szczyt ten jest także jednym z najczęściej odwiedzanych szczytów w masywie Czerwonych Wierchów.
Mozolnie podchodząc kamienisto – piaszczystym szlakiem, w końcu na samym szczycie czaka na nas nie lada nagroda. Panorama Tatr z każdej strony wiodąca od jakże odległych Tatr Zachodnich, właśnie miniętego szlaku Czerwonych Wierchów, poprzez wierzchołek Giewonta z charakterystycznym krzyżem, aż po długą grań ciągnącą się do Kasprowego Wiechu i jeszcze dalej w stronę już tylko zarysu szczytów należących do Tatr Wysokich.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Biegacie po Tatrach? Macie swoje ulubione trasy biegowe?
Zapraszam do dyskusji w komentarzach.
Zapraszam także do obserwacji mojego konta na Instagramie i Twitter, gdzie na bieżącą pokazuje wam co u mnie się dzieje oraz polubienia strony na Facebook’u, gdzie pojawia się więcej górskich wpisów.