Obiecane słów kilka o higienie osobistej, a że dzisiaj pewne zakupy poczyniłam w tej tematyce, więc spieszę napisać coś więcej.
I tak … Kiedyś ktoś mi zadał dwa pytania. Pierwsze jak się te pewne sprawy tam wysoko załatwia i drugie jak ja jako kobieta, w tych trudnych dniach w miesiącu sobie tam na górze radzę.
Oczywiście mój rozmówca drogą okrężną próbował zadać mi konkretne pytanie, które jak każdy się domyśla dotyczy wydalania moczu i kału oraz miesiączki.
Nie ma co panikować i bez żenady mogę odpowiedzieć, że da się normalnie funkcjonować.
Jeśli chodzi o moją higienę, to osobiście mogę się przyznać, że w Himalajach pobiłam rekord nie mycia się, który wyniósł trzy tygodnie i nic na moim ciele nie wyrosło, ani się nie zalęgło.
Nie wliczam oczywiście mycia zębów, które i tak wyszczotkowałam może z siedem razy w trakcie całego pobytu w górach.
Oczywiście nie mycie nie myciem, ale trzeba pewną higienę osobistą zachować. Bynajmniej jej pozory.
W Himalajach to jednak była bajka, ale tam gdzie teraz jadę (czyt. Andy), to trzeba będzie cały ten zasrany toi toi nieść na plecach niestety.
Tak więc i przygotowania musiały przybrać zupełnie inny wymiar.
I tak niezbędne okazały się:
– lejek i butelka – żeby choć raz poczuć się jak to jest być mężczyzną, poza tym nie ma innej opcji bo niby jak kobieta ma nasikać do butelki z wąskim gwintem, a tak wszystko jest już prostsze.
– worki na zużyte pieluchy – oczywiście nie mam zamiaru chodzić w pieluchach w górach, chociaż taki pomysł też przyszedł mi do głowy.
Aż wstyd się przyznać, ale ostatecznie przed strachem przed odparzeniami wybrałam opcję z workiem, stąd ten mój zakup.
Worki nasączone są specjalnym aromatem i jak oznajmia producent na opakowaniu „brzoskwiniowy kolor maskuje zawartość” … mmm … Już nie mogę się doczekać tych chwil ich użycia … hehe
– nawilżający papier toaletowy z ekstraktem rumianku – czyli pieszczoszka dla pośladków, a wszystko po to aby nie mieć odparzeń jak nam mróz dwudziestostopniowy w tyłek przywali. Idźmy zatem dalej.
– chusteczki do higieny intymnej – czyli prysznic w wersji stałej. Niezawodne w czasie co miesięcznego potopu, no i można wycierać praktycznie każdą część ciała.
– wkładki higieniczne – aby nie zmieniać gatek przez dwa tygodnie. Mężczyźni nam ich zazdroszczą, chociaż nigdy się do tego nie przyznają … hehe.
– kosmetyki myjące – to przede wszystkim małej pojemności żel pod prysznic, szampon i żele do mycia rąk. Do tego mały ręcznik, szczoteczka do zębów i mała pasta.
– szczotka do włosów – przy długich włosach rzecz niezbędna.
Regularne rozczesywania chroni przed skołtunieniem, do tego buff na głowę chroni przed kurzem i pyłem. To działa. Mnie przez trzy tygodnie wcale głowa nie swędziała.
Ufff to by było na tyle. Mam nadzieję, że komuś się przyda.
…………………………………………………………………
Jeżeli jesteście ciekawi jak organizuję swoje wyjazdy w Tatry,
Alpy i inne góry?
Zapraszam do przeczytania posta.
Link do posta.
…………………………………………………………………
Zapraszam także do obserwacji mojego konta na Instagramie, gdzie na bieżącą pokazuje wam co u mnie się dzieje oraz polubienia strony na Facebook’u, gdzie pojawia się więcej górskich wpisów.