Zawsze gdy przebywam w polskich Tatrach i przyglądam się osobą przybywającym do schroniska zastanawiam się, co też oni takiego noszą w tym swoich plecakach, że one są takie wielkie?
No bo przecież.
Nocują w schronisku, więc nie potrzebują ani namiotu, wielkiego śpiwora i jakiejś wypasionej karimaty.
Gotują w kuchni, więc i sprzęt biwakowy typu kuchenka, kartusze z gazem nie są potrzebne. Niektórzy stołują się w schroniskowym bufecie, to i jedzenia swojego nie potrzebują.
A ci co lubią nosić swoje, to przecież nie mają tego o takich gabarytach jak kiedyś. Zmieniły się czasy i już nie trzeba w góry taszczyć słoików z wekowanymi jeszcze w domu klopsami lub kilogramową mielonką, z czego dwie trzecie ważyła sama puszka.
Jak jeżdżą latem, to chyba puchowe i grubo polarowe rzeczy też nie są potrzebne. Buty pod raki automatyczne to już zupełnie.
Poza tym latem w Tatrach nie potrzeba ani czekana, ani raków.
Nie wspinają się też po takich drogach, aby była potrzeba taszczenia ze sobą uprzęży, lin i całego tego szpeju, który potrafi sporo ważyć.
Tak więc co? Co takiego Wy nosicie, że na wyjazd w Tatry, nawet na tydzień zabieracie przepełniony po brzegi 60 litrowy plecak? A widziałam i takich co chodzą i z dwoma plecakami.
Oczywiście nie odbierajcie tego osobiście, ponieważ każdy niech sobie dźwiga co chce w te góry, ale bardzo ciekawość mnie zżera. Ponieważ takiej wielkości plecak to ja zabieram ze sobą na wyjazdy na szczyty powyżej 6000 m n.p.m. I to na trzy tygodnie, gdzieś na koniec świata.
Tak wiem jestem minimalistyczna. Powiedziałabym, że nawet bardzo. A że już kilkukrotnie pakowałam się, gdzieś w góry wysokie, to mam sporo doświadczenia w tej kwestii i kilka swoich patentów, którymi chciałabym się z wami podzielić.
Tak więc, co też takiego ja zabieram ze sobą w góry wysokie, że mieszczę się w plecaku 60 litrowym?
Że całość mojego bagażu z jedzeniem to tylko 23 kg, na trzytygodniowy pobyt w górach?
Poniżej mojej refleksje z ostatniego wyjazdu do Boliwii i kilka moich rad, na to co warto zwrócić uwagę pakując się w góry do Boliwii.
Aha dla wytrwałych, na koniec posta niespodzianka. Lista rzeczy do zabrania w góry w formacie pdf. Gotowa do wydruku i wykorzystania.
Sprzęt biwakowy
Wszystkie swoje rzeczy jakie zabieram w góry, gdziekolwiek się wybieram, zawsze dzielę na następujące kategorie: biwak, ubrania w góry i do miasta, sprzęt, środki higieniczne, żywność, zawartość apteczki oraz pozostałe rzeczy.
Każdy oczywiście ma swoje różne przyzwyczajenia przy pakowaniu, u mnie sprawdził się taki podział, który stosuję z powodzeniem od 2013 roku do dzisiaj.
Ale nie przedłużając kwestii ogólnych. Czym dla mnie są rzeczy biwakowe?
To namiot, mata, śpiwór i wyposażenie „kuchenne”.
Namiot w Boliwii i w całych Andach to podstawa. Suche i ciepłe góry są przede wszystkim bardzo wietrzne. Dlatego też warto wziąć ze sobą dobry namiot. Oczywiście powinien być do tego lekki i zajmować mało miejsca w plecaku.
Myślę, że warto odpuścić sobie ciężkie namioty z śniegołapami. Na południu Boliwii rzadko pada śnieg, a jeżeli już pada, to nie są to jakie gigantyczne ilości.
Ważne, aby namiot miał mocne odciągi i w ogóle je miał, ponieważ za pomocą śledzi w kamienistym podłożu nie uda wam się zamocować żadnego namiotu.
Druga ważna rzecz to śpiwór. W Andach powyżej 5000 m n.p.m. jest naprawdę zimno.
Na takiej wysokości pojawia się też pierwszy śnieg, więc zdarzają się nocki na cienkiej pokrywie śnieżnej. A do tego wszystkiego wiele mocny i niestety zimny wiatr.
Ciepły śpiwór to podstawa i koniecznie trzeba taki ze sobą zabrać.
Mata. W moim przypadku jest to zwykła piankowa karimata. Łatwo ją zwinąć. Nigdy nie moknie i z łatwością można przytroczyć do plecaka.
Przy dobrym namiocie i śpiworze, można sobie odpuścić grube thermaresty i maty samopompujące. No chyba, że ktoś chce mieć miękko i wygodnie pod tyłkiem.
Czas na wyposażenie kuchenne. Pod ta nazwą kryje się palnik, kartusz z gazem, ale ten kupujemy zazwyczaj dopiero na miejscu, oraz wszystkie garczki, kubki, sztućce, scyzoryk i termos.
Ja ze sobą zabieram zazwyczaj tylko jetboila, metalowy kubek, łyżkę, scyzoryk i termos.
Jetboil spełnia u mnie funkcję zarówno garnka, jak i palnika, oczywiście, jeśli będziemy mieć na miejscu dostęp do kartuszy zakręcanych.
Ważne, że samozapłon w jetboil’u przestaje u mnie działać gdzieś w okolicach 3500 m n.p.m., ale to niczemu nie przeszkadza, w końcu od czego są zapałki lub zapalniczka.
Może dziwić dlaczego zabieram tylko łyżkę. Bo wszystko przecinam scyzorykiem, a jednak łyżka przy widelcu jest bardziej praktyczna. Na przykład spróbujcie zjeść zupę widelcem. Za to łyżką zjecie wszystko.
Ubrania w góry i do cywilizacji
Czas na sporą kategorię, czyli ubrania w góry i do cywilizacji, czyli miasta.
Czemu taki podział? Wyobraź sobie, że spędzasz w górach ponad dwa tygodnie, gdzie jedynym twoim źródłem zachowania jakiejkolwiek higieny jest możliwość umycia twarzy, rąk i ewentualnie zębów. No co poniektórzy powiedzą, przecież są chusteczki nawilżające. Oczywiście, że są, ale one odświeżają przez pierwszy, góra drugi dzień, natomiast po ponad tygodniu … może lepiej to przemilczę.
Zawsze gdy wyjeżdżam w góry lub z nich wracam, zabieram ze sobą tzw. zestaw do miasta. Spodnie z odpinanymi nogawkami, żeby szybko zrobić spodenki, przy upale. Podkoszulek z krótkim rękawem. Dodatkową bieliznę i skarpetki. Koniec.
Pozostałe rzeczy to już są typowe ubrania, które jak założę przed wyjściem w góry, zdejmuję dopiero po zejściu z gór. Oczywiście nie można tego traktować dosłownie.
A są wśród nich m.in. spodnie trekkingowe, podkoszulek termiczny, bluza, polar, kurtka goretex, rękawiczki trzy pary, oczywiście bielizna, skarpetki, dwie bufy, bielizna termo aktywna do spania no i buty podejściowe, czyli stare adidasy do biegania po górach.
Oprócz tego zabieram na chłodniejsze warunki i najczęściej atak szczytowy dodatkowe kalesony, wełniane wysokie skarpety, kurtkę puchową, botki i łapawice puchowe, wełnianą czapkę i buty skorupy.
Co do Boliwii, to warto przed wyjazdem zwrócić uwagę na rzeczy ciepłe. Koniecznie trzeba zabrać rzeczy puchowe i wełniane.
Chronimy mocno ręce i stopy. Poranki są tam bardzo upierdliwe pod względem zimna. Wieczory podobnie. Powyżej 5000 m n.p.m. naprawdę potrafi mocno wiać zimny wiatr.
Sprzęt
Co do sprzętu to ja do 7000 m n.p.m. zabieram tylko jeden plecak 60 litrowy z kominem do ok. 80 litrów.
Mam taką zasadę, że im większy wór ze sobą wezmę, to na pewno będę chciała go zapełnić po brzegi i pozabieram same pierdoły. Tak więc nie ma bata muszę w taki plecak się pomieścić ze wszystkimi gratami.
Oprócz sprzętu zabieram jeszcze czekan i raki. To oczywiście zależy od warunków z jakimi przyjdzie nam się spotkać.
W Kordylierę Wielką zabieramy uprząż, linę do asekuracji lotnej oraz jeden karabinek zakręcany, no może dwa plus drobny sprzęt do wyciągania za szczeliny.
A potrafią tam być szczeliny, że hej.
Oczywiście zabieram ze sobą kijki trekkingowe, czołówkę, kamerę, dodatkowe baterie i niezbędne ładowarki. Można do tej kategorii zaliczyć także wszelkie sprzęty nawigacyjne, czyli GPS.
Higiena
Czas na wzbudzający najwięcej emocji dział wyprawowy.
Otóż ja zabieram ze sobą worki na śmieci, cały rulon oraz wszelkiego rodzaju reklamówki. Małe i duże.
Poza tym nawilżający papier toaletowy, chusteczki nawilżające, chusteczki higieniczne, ręcznik, żel pod prysznic, szampon do włosów, grzebień, krem z filtrem, krem nawilżający, rzeczy do higieny ust i higieny kobiet, w tym lejek.
Część z tych rzeczy można kupić na miejscu, ewentualnie zabrać ze sobą jakieś próbki lub przelać część produktu do mniejszych opakowań.
Nie ma sensu zabierać ze sobą pół litra szamponu, gdy głowę umyjemy tylko raz.
Żywność
Żywienie w górach to największe pole do popisu i tak na prawdę ile osób tyle smaków i możliwości wyboru. Każdy wybierze coś innego.
Ja najczęściej zabieram liofilizaty, w szczególności te na pure i kaszy, zupy instant z makaronem i bez, tzw. gorące kubki, kabanosy, kiśle, budynie, kaszki, owsianki, ciastka kruche, cukierki, chałwy czy też suszone owoce.
To są rzeczy, które mi na wysokościach „wchodzą”. Przygotowuje się je szybko, najczęściej zalewa wrzątkiem i szybko przyswaja.
Nie mają jakiś super ekstra wartości odżywczych. Zawierają najczęściej mało kcal i żadnym makroskładników, o mikroskładnikach nie wspominając. Są pełne chemii, cukru i różnych odmian witaminy „E”.
Mają jednak jedną zaletę, chce mi się je jeść przez pierwsze dwa dni pobytu w górach. Po prostu mi smakują i to dla mnie jest najważniejsze w takich warunkach.
Apteczka
Jeżeli chodzi o moją apteczkę to ona też jest w wersji mini.
Najczęściej znajduje się w niej apap i nospa, czyli coś przeciwbólowego i przeciwgorączkowego, aspiryna, jakieś plastry, chociaż rzadko ich używam i suplementy. Głównie witaminy, które łykam miesiąc przed wyjazdem i przez cały pobyt w górach, a nawet i dłużej.
Wybierając się w suche Andy warto zabrać ze sobą, lub kupić na miejscu wodę z solą morską do udrażniania nosa.
Suche powietrze niejednokrotnie powoduje zatykanie nosa, bynajmniej ja tak mam, a próby jego udrożnienia kończą się mocnym krwotokiem. Stąd ciągłe nawilżenie dróg oddechowych zapobiega pękaniu naczynek krwionośnych. Sprawdzone. Polecam.
I jeszcze jedno w Boliwii można pić wodę w górach prosto ze źródła. Osobiście piłam i nic mi nie było.
Dodatkowe rzeczy
I na zakończenie kategoria pozostałe.
Są to tak naprawdę ważne rzeczy, ale ze względu na trudności w klasyfikacji, wrzucam je do takiej ogólnej kategorii i są to: paszport, kasa, książeczka zdrowia, karty ubezpieczeniowe, wydruki map, kontaktów, noclegów, kopie informacji z przewodników, czyste kartki papieru do pisania i rzecz najważniejsza długopis.
Ufff.
Wiem, że jest tego sporo. Osobę zaczynającą swoją przygodę z takimi wyjazdami ogrom rzeczy potrzebnych przy wyprawie w góry może przytłoczyć.
Ale nie wszystko na raz. To po pierwsze.
Po drugie to jest „moja” lista. To co u mnie się sprawdza, a u ciebie nie koniecznie musi mieć zastosowanie.
Z czasem znajdziesz swoje patenty i będziesz wiedzieć co dla ciebie jest niezbędne do zabrania na taką wyprawę.
I już na zakończenie przypominam, że dokładną listę wszystkich rzeczy i ułatwiającą pakowanie znajdziecie tutaj.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
A w kwestii dodatkowych pytań i wątpliwości dotyczących
pakowania na wyjazd w góry chętnie pomogę?
Zapraszam do dyskusji w komentarzach.
Zapraszam także do obserwacji mojego konta na Instagramie i Twitter, gdzie na bieżącą pokazuje wam co u mnie się dzieje oraz polubienia strony na Facebook’u, gdzie pojawia się więcej górskich wpisów.