Temat organizacji wyjazdu na szczyt Aconcagua powraca ostatnimi czasy na moim blogu jak bumerang. Ale to mnie jakoś nie dziwi, bo to właśnie ten kierunek wzbudza wśród was najwięcej emocji i pytań.
I przyznaję z lekkim zdziwieniem, kiedy te pytania od was czytam, ponieważ są tak szczegółowe, że nawet ja wybierając się na swoje wyjazdy w góry nie zadaję sobie takich właśnie pytań.
Ale nie piszę tego prześmiewczo. Broń cię Panie Boże. Chciałabym, abyście wiedzieli, iż nie na każde pytanie jestem wstanie odpowiedzieć w układzie zero jedynkowym.
Że czasem w budżecie wyprawy trzeba przyjąć pewne wartości cen w przybliżeniu. Że może warto jakieś pytanie wpisać w przeglądarce google i samemu poszukać odpowiedzi na nie.
No dobrze, ale dzisiaj nie o tym będzie mowa, choć post z cyklu tych Q&A o szczycie Aconcagua czyha gdzieś już za rogiem.
Dzisiaj będzie o pakowaniu plecaka na wyjazd w Andy, na szczyt Aconcagua.
Szczegółową listę tego co ja zabieram na taki wyjazd opublikowałam na łamach bloga jakiś czas temu i jak najbardziej jest ona także w przypadku wyjazdu do Ameryki Południowej nadal aktualna.
Dlaczego więc publikuję dzisiejszego posta na temat pakowania w góry jeszcze raz?
Po to aby podpowiedzieć wam, na co w szczególności zwrócić uwagę przy pakowaniu się w Andy?
Co warto dodatkowego zabrać ze sobą i dlaczego?
O tym właśnie będzie dzisiejszy post.
Natomiast jeśli szukacie gotowej listy do pakowania na szczyt powyżej 6000 m n.p.m. to znajdziecie ją tutaj.
Aconcagua – sprzęt biwakowy
Nie ma co się oszukiwać. Na szczycie Aconcagua wieje i to mocno.
Praktycznie normą jest, że wyjście do samego szczytu będzie odbywać się przy bardzo silnym wietrze, nawet o prędkości 75 km/h.
Okna z wyjątkowo piękną pogodą są tutaj ewenementem, nawet w wysokim, ponoć najlepszym pogodowo sezonie.
Dlatego też warto zaopatrzyć się w solidny, a zarazem lekki namiot.
Najlepiej ze śniegołapami lub długimi odciągami, co pozwoli jeszcze mocniej ustabilizować konstrukcję namiotu.
W przypadku, kiedy opuszczamy namiot warto wrzucić do jego środka kilka sporych kamieni, co uchroni przed jego odlotem w siną dal.
Kiedy zakładamy depozyt w obozie wysokim warto zostawiany tam namiot złożyć, a właściwie to tylko górna część jego tropica, i także przykryć kamieniami. W ten sposób, w momencie załamania pogody, nie ulegnie on zniszczeniu.
Osobom wybierającym się na szczyt Aconcagua i nie tylko, odradzam zabieranie dużych kilku osobowych namiotów. Po pierwsze będziecie dużo dźwigać, po drugie będzie wam w takim dużym namiocie po prostu zimno.
Nie będziecie wstanie go ogrzać. Stracicie dużo ciepła. Nie będziecie stosunkowo dobrze regenerować się w nocy. Wasz organizm będzie jeszcze więcej potrzebował paliwa do ogrzania ciała. Będziecie osłabieni. Co stanowi prostą drogę do przeziębienia.
Tyle o namiocie, czas na inny sprzęt, a mianowanie kartusz z gazem.
Osoby wybierające się w Andy nie powinny mieć problemu z kupnem kartuszu z gazem.
W Argentynie dostaniecie w różnych pojemnościach typowe zakręcane kartusze na gaz pasujące do niemal każdego palnika włącznie z jetboil’em.
Ceny kartuszy zbliżone są do tych w Polsce. Ogólnie w całej Argentynie ceny są zbliżone do tych w Polsce.
Była już mowa o namiocie, to nie mogło zabraknąć kilku słów o śpiworze.
Mam taką swoją teorię dotyczącą sprzętów biwakowych. A mianowicie gdy masz dobry namiot i śpiwór, to dobra mata nie jest już ci potrzebna.
I coś w tym jest. Tylko co to oznacza dobry śpiwór?
W przypadku wyprawy na Aconcaguę warto zabrać ze sobą śpiwór ciepły, bardzo ciepły.
Od razu dodam, że koniecznie puchowy. Bo mniej waży niż syntetyk i można go bardziej skompresować. A zatem zajmie mniej miejsca w plecaku.
Na jakie temperatury zabrać śpiwór?
Minimum -20. Jak dla mnie. Ale ja jestem zmarzlakiem i w nocy zdarza mi się sypiać dodatkowo w puchowych botkach.
Aconcagua – ubrania w góry
Czas na ciuchy. No ale nie byle jakie.
Szczyt Aconcagua, mimo tego, że uznawany jest za dość ciepły, to jednak ze względu na wysokość i specyficzne warunki pogodowe, o których pisałam już wyżej nie należy do takich łatwych siedmiotysięczników.
Co prawda nie ma pełnych 7000 m n.p.m. w pionie, ale jakieś tam 50 m to w sumie już nie wiele do kolejnego tysiąca.
Dlatego też buty zabierane ba ten szczyt muszą być porządne. Najlepiej skorupy z botkiem wewnętrznym.
Ciepłe z odpowiednio dużą ilością miejsca na dwie pary skarpet. Grubych, wełnianych. Albo ogrzewacza jak ktoś woli.
Buty nie muszą być wysokie, bo śniegu na szczycie Aconcagua jak na lekarstwo, ale na pewno powinny być za kostkę i z możliwością dość prostego podpięcia raków.
Nadmienię może jeszcze tyle, że na szczycie Aconcagua dużo chodzi się po kamienistym podłożu. Śnieg zalega dopiero gdzieś w okolicach obozu II i nie są to zapewne zaspy po pas.
Bez względu na takie warunki górskie przyjdzie nam w momencie wyjścia do szczytu po takim terenie chodzić w tych ciężkich buciorach o stosunkowo sztywnej podeszwie, skonstruowanej do chodzenia w rakach po śniegu, a nie kamienistych ścieżkach.
Taka ciekawostka.
Co do pozostałych ubrań, jakie należy zabrać ze sobą, to przede wszystkim powinny one być ciepłe. Najlepiej puchowe lub wełniane. Zasada ubierania na cebulę sprawdza się w Andach doskonale.
Pogoda jest tutaj bardzo zmienna. W dzień jest gorąco i świeci słońce. Wieczorami i rankami, oraz w nocy piździ mrozem, dlatego zdejmowanie i zakładanie części garderoby, a nie całego stroju ułatwia życie na podejściach wysoko w górze.
Na atak szczytowy warto zabrać kurtkę puchową i puchowe rękawice. Na nogi kalesony pod spodnie, ale o tym to nie muszę chyba pisać.
Jeśli ktoś lubi, ja niestety nie przepadam, to oczywiście może zabrać rzeczy z wind stoperem.
Oczywiście zabieramy ciepłą czapkę, okulary wysokogórskie lub nawet gogle, które też dobrze chronią przed zimnym wiatrem.
Aconcagua – pozostały sprzęt
Co do pozostałego sprzętu, to warto ze sobą zabrać na pewno raki.
Mimo tego, że na szczycie Aconcagua warunki śnieżno – lodowe nie występują dość często, to jednak w drodze na sam szczyt może zaskoczyć nas zalegający dość zbity śnieg.
Mało tego sama droga zejściowa do obozu Plaza de Mulas przy poważnym załamaniu pogody, a z takowym przyszło też mi się zmierzyć podczas mojego pobytu w Argentynie w 2017 roku, może momentami wymagać założenia raków. Choćby z przyczyn tylko własnego spokoju psychicznego.
Raki oczywiście dobieramy do obuwia i tutaj zapewne większość osób będzie zabierać raki automatycznie. Warto jest też sobie dopasować raki do buta zdecydowanie wcześniej.
Wiem, że to trochę takie porady jak dla przedszkolaka, ale ja to robię jeszcze w Polsce, dla pewności, że raki dobrze przylegają do buta i nie mam wątpliwości, że nie będą mi się przesuwać podczas podejścia.
Jeśli chodzi o czekan, kas lub inny sprzęt wspinaczkowy to zdecydowanie nie ma potrzeby zabierania ich z domu.
Zdarzyło mi się kiedyś wziąć czekan, ale został on użyty tylko raz, gdy trzeba było odrąbać przymarznięty namiot do podłoża w obozie II – Nido de Condores na 5200 m n.p.m.. Od tamtej pory jeździłam na szczyt Aconcagua bez czekana.
Ale za to warto zabrać ze sobą kijki trekkingowe. W moim przypadku są to kijki z systemem zatrzaskowym zapięć.
Co prawda są droższe od tych często spotykanych zakręcanych, ale zdecydowanie trwalsze, a co za tym idzie warte swojej ceny.
Ja swoje kijki mam od 2012 roku i jak na razie są nie do zdarcia, a były ze mną już na kilkunastu wyjazdach w górach.
Kolejną rzeczą, którą warto ze sobą zabrać jest pulsoksymetr.
Co to takiego?
Niewielkie urządzenie, dość proste w obsłudze, dzięki któremu możemy dokonywać bieżącego pomiaru saturacji.
Brzmi dość skomplikowanie. W rzeczywistości urządzenie nakłada się na palec wskazujący i pokazuje pomiar natlenienia w procentach.
Należy jednak pamiętać, że taki pomiar nie powinien być jedynym słusznym wyznacznikiem naszej gotowości do dalszej aklimatyzacji.
Tak naprawdę to jak dobrze znamy nasze ciało w takich warunkach, jakie mamy doświadczenie oraz jakie mamy zdolności aklimatyzacyjne naszego organizmu pozwalają nam stwierdzić, czy iść wyżej do góry czy też pozostać kolejną dobę na niższych wysokościach.
Warto pamiętać, że pulsoksymetr jest tylko dodatkiem do całego procesu aklimatyzacji w górach.
Aconcagua – środki higieniczne
Ze środków higieny osobistej warto ze sobą zabrać nawilżające chusteczki, które w górach będą pełnić rolę prysznica.
Dla osób bardziej odważnych istnieje możliwość wzięcia prysznica w bazie Plaza de Mulas, oczywiście nie za darmo.
Nie sądzę, żeby była tam dostępna super ciepła woda, no a w takich sytuacjach o przeziębienie nie trudno. Dlatego też, ja przez swój calutki ponad dwutygodniowy pobyt w Andach prysznica nie brałam.
I tyle w tym temacie. Resztę można już sobie wyobrazić.
Dobrze jest też zabrać ze sobą worki na śmieci. Polecam te większe 60 litrowe.
Na pewno przydadzą się na śmieci oraz jako toaleta w wyższych obozach.
Za każdym razem jak wyjeżdżam w góry to wciskam do plecaka cały rulon takich worków i niejednokrotnie podczas wyjazdu schodził on jak woda.
Najczęściej worki na śmieci służą mi do pakowania ciuchów, jedzenia, sprzętu, brudnych ubrań itp. rzeczy.
I na dzień dzisiejszy sobie nie wyobrażam jechać bez dodatkowego zapasu typowych worków na śmieci.
Co do wykorzystania worków jako „toalety”, to oczywiście dostajemy przy przekroczeniu granicy parku tzw. „shit back”, wiadomo na co. Jednak ten worek jest mały, a przy ciężkich warunkach atmosferycznych załatwienie spraw fizjologicznych szybko i wygodnie nie należy do łatwych normalnie bez worka, a co dopiero z samym workiem.
Dlatego też warto w tym celu najpierw używać worków na śmieci, które są szersze, a następnie wszystko wrzucić do „shit back’a”.
Poza tym za zgubienie „shit back’a” grozi nam grzywna 100 $ bodajże. Więc warto go bezpiecznie przechowywać, niczym najcenniejszy skarb, w portfelu z resztą dokumentów, a dopiero wypełniony oddać przed opuszczeniem bazy.
Warto też zaopatrzyć się przed wyjazdem w dobry krem przeciwsłoneczny z filtrem. Najlepiej jak największym.
Niestety wysokość, mocne słońce i wiatr robią swoje i trzeba się często smarować. Głównie twarz, bo ręce zdecydowanie polecam zasłaniać cienkimi rękawiczkami.
Aconcagua – żywność
Co do żywności to tylko nadmienię, iż aby uniknąć monotonni jedzenia w górach i nie rzucać się od razu w wir liofilizatów i pozostałego całkowicie sztucznego żarcia, warto jeszcze w Mendozie zakupić sobie do jedzenia coś „normalnego”.
Może to być jakieś pieczywo, wędliny, sery czy nawet świeże owoce.
Jedząc rzeczy normalne będziecie się lepiej czuć i aklimatyzować. Poza tym jeszcze zdążycie najeść się sztucznego jedzenia przez kolejne dni. Aż będzie wam to uszami wychodzić.
Polecam przed wyruszeniem w góry zakupić sobie z kilkanaście sztuk oranżadek w proszku.
W Argentynie jest ich zatrzęsienie i praktycznie w każdym sklepie dostaniecie po kilkanaście smaków do wyboru.
Dzięki temu unikniecie monotonni picia wody. A sama woda będzie miała jakiś słodki posmak.
Oranżadki są napchane chemią oczywiście, ale są wyjątkowo smaczne. Jedna saszetka starcza na litr wody. A że są pierońsko słodkie, to warto sobie je rozcieńczać na dwa litry.
Aconcagua – apteczka
Na zakończenie kilka słów o apteczce. I to co warto do niej zabrać to na pewno jakieś środki przeciwbólowe. U mnie jest to Nospa, Apap i aspiryna w tabletkach.
Poza tym ze względu, że w tym okresie w Andach powietrze jest bardzo suche i ciepłe, warto zaopatrzyć się w wodę morską do płukania nosa.
Ja ze względu na krzywą przegrodę nosową mam odwieczny problem zatykania nosa podczas pobytu w górach. Konsekwencją tego są pękające naczynia krwionośne, od wydmuchiwania nosa, i w konsekwencji wiecznie lecąca z niego krew.
W szczególności w nocy jest to upierdliwe i męczące.
Dlatego też aby sobie ulżyć właśnie lubię zabierać taką wodę z solą morską. Dwa pstryknięcia przeczyszczenie nosa i można spać dalej.
Mi bardzo takie rozwiązanie pomaga.
Oczywiście powyższa lista to jedynie fragment rzeczy które trzeba ze sobą zabrać na górę powyżej sześciu tysięcy metrów. Całość, w formie gotowej listy do wydruku, znajdziecie tutaj.
Jeżeli tego typu praktyczne posty wam się podobają, są dla was pomocne i interesujące to dajcie znać, będę pisać więcej na takie tematy.
Z górskimi pozdrowieniami
Tradycyjnie w kwestiach różnych pytań zapraszam do kontaktu poprzez formularz kontaktowy lub maila kontak@magdalenaboczek.com.
Zapraszam także do obserwacji mojego konta na Instagramie, gdzie na bieżącą pokazuje wam co u mnie się dziej oraz polubienia strony na Facebook’u, gdzie pojawia się więcej górskich wpisów.